Moje życie z komputerem. Seniorzy i nowe technologie

17 grudnia 2013 w UTW bez granic

5

Fot. Archiwum PiMBP w Wieliczce

Wieliczka, niewielka sala w bibliotece publicznej. Na stolikach laptopy. To tu odbywają się zajęcia komputerowe dla seniorów. W dziewięciu edycjach wzięło udział ponad 300 osób. Kilkoro uczestników kursu dla początkujących spotyka się z nami, żeby opowiedzieć o swojej przygodzie z nowymi technologiami. Mówią, że piszą maile, zrzucają i wysyłają zdjęcia, robią zakupy i płacą rachunki przez internet. Ot, zwykłe, codzienne sprawy. Ale dla każdego z uczestników był to milowy krok.

Kiedy pytam, co skłoniło ich do przyjścia na zajęcia komputerowe, pierwszy odpowiada Jan Jucha: – Dzieci. Są tak mądre, że chcą nas wszystkiego nauczyć, ale robią to tak szybko, że nie jesteśmy w stanie tego pojąć. Poprosiłem swojego syna, żeby pokazał mi niektóre rzeczy. No i pokazał: tu jest prawy, tam lewy, tu naciśnij, tam wyłącz, gotowe. Myślał, że ja od razu się nauczę, ale to wcale nie było takie proste. – A mnie zmusiło życie – mówi Józef Kordas. – Myślałem, że nie będzie mi to nigdy potrzebne, a jednak wyszło inaczej. Teraz nawet rachunków nie dostaję na papierze, tylko faktury elektroniczne.

Ale w głosie naszego rozmówcy nie słychać entuzjazmu. Dlaczego? – Nie szedłem na te zajęcia z wielką radością, raczej z przymusu. Ale teraz naprawdę się cieszę, że potrafię to wszystko. Podobnie było z jego żoną Marią: – Czegokolwiek chciałam się dowiedzieć, wszędzie odsyłali mnie na stronę WWW. W końcu się zezłościłam i postanowiłam się nauczyć korzystać z tych stron – przyznaje z uśmiechem. – Dziś nie ma innej możliwości. Nawet kiedy kupujemy jakiś sprzęt, dołączają nam do tego płytkę. A jak ja mam zobaczyć, co tam jest, skoro nawet nie mam komputera? Kobieta opowiada, że najtrudniejszy był pierwszy krok, a potem okazało się, że to „fajna i wciągająca sprawa”.

– U mnie było inaczej – mówi Zenona Kłapa. – Chciałam skorzystać z możliwości, jakie daje internet: utrzymywania kontaktów towarzyskich, wymiany poglądów mimo odległości. Ale są też takie sprawy, jak zakupy bez kolejki, często taniej niż w sklepie. O, choćby książki. Kiedy idziemy do księgarni, tracimy pół dnia, zanim coś znajdziemy. A tu? Kilka minut i już mam, bez wychodzenia z domu. Lodówkę też kupiłam przez internet.

W rozmowę o zaletach korzystania z internetu włącza się Jan: – A mnie się wcale aż tak nie podoba ten internet. Prędzej czy później doprowadzi ludzi do zguby. Pytany przez pozostałych o to, dlaczego tak myśli, odpowiada, że to, co dzieje się teraz na świecie, to jego zdaniem wina internetu: – Ludzie, którzy żyli w nieświadomości przez wiele lat, dziś widzą, że można żyć inaczej. Stąd się biorą rozruchy na świecie. Poza tym nie podoba mi się, że wszyscy wszystko o nas wiedzą. Dla mnie jest to przerażające – podsumowuje. – Zawsze będą dobre i złe strony, ale mamy dwudziesty pierwszy wiek, musimy się z pewnymi sprawami pogodzić – odpowiada mu Zenona.

SONY DSC

Fot. Archiwum PiMBP w Wieliczce

Od komputera po uniwersytet

Na zajęciach w wielickiej bibliotece seniorzy uczyli się wszystkiego od podstaw. Zgodnie przyznają, że to duży plus tych lekcji, bo nikt nie musiał się wstydzić z powodu swojej niewiedzy. – Można przyjść, nawet jeśli człowiek nie widział nigdy sprzętu i nie wie, jak go włączyć. Nikt go nie wyśmieje – mówi Maria. – Trzeba przyznać, że wszystko jest zorganizowane bardzo profesjonalnie, przemyślane i dopracowane.

Maria mieszka w Wieliczce od jakiegoś czasu. Mówi, że wcześniej nigdzie nie spotkała się z tak intensywną działalnością skierowaną do seniorów. To nie tylko zajęcia komputerowe, lecz także nauka języków, wykłady, zajęcia sportowe, UTW. Seniorzy chętnie korzystają z tych propozycji. Owszem, są tacy, których trudno przekonać, ale większość, kiedy już spróbuje, doskonale sobie radzi w nowoczesnym świecie. – Najlepszym przykładem tego, że można w późnym wieku zacząć się uczyć, jest mój mąż, który jeszcze pięć lat temu prosił mnie, żebym napisała za niego SMS-a. Odmówiłam, a on zmobilizował się na tyle, że teraz zapisał się na uniwersytet trzeciego wieku i uczy się nie tylko komputerów i telefonów, ale jeszcze wielu innych rzeczy. I jest lepszy ode mnie – śmieje się Maria.

Backspace to prucie robótki, folder to szafa

Warsztaty komputerowe dla seniorów w bibliotece w Wieliczce prowadzi m.in. Anna Lorańc, na co dzień pracownica działu literatury pięknej. Każdy uczestnik zajęć ma do dyspozycji „własny” laptop. Dzięki temu nauka jest skuteczniejsza. – To dla nich możliwość nie tylko nauczenia się obsługi komputera, ale też nawiązania kontaktów z innymi ludźmi. Wtedy widzą, że nie są samotni w dążeniu do doskonalenia się. I że to wszystko naprawdę ułatwi im życie. Zapisanie się do lekarza, znalezienie informacji o godzinach otwarcia urzędu – to wymaga umiejętności posługiwania się komputerem. Niektórzy przychodzą na zajęcia dlatego, że mają rodzinę za granicą i chcą być z nią w stałym kontakcie. Uczą się pisania e-maili, ale też obsługi Skype’a i korzystania z Facebooka.

– Na początku omawiamy budowę komputera, pokazujemy, jak może wyglądać przycisk włączania i gdzie bywa umieszczany – wylicza Anna. – Ćwiczymy posługiwanie się myszką, zakładanie folderów, zmienianie nazw i lokalizacji. Młodym takie rzeczy zajmują kilka sekund, a seniorzy uczą się tego czasem przez półtorej godziny. Są bardzo dociekliwi. Do każdego trzeba podejść, coś pokazać, powtórzyć; wszystko dokładnie wytłumaczyć, ocenić, czy dana osoba dobrze to robi, czy popełnia jakieś błędy. Pytają o każdy najdrobniejszy szczegół, każdy ruch, który wykonuje nauczyciel. I nie zniechęcają się.

3

Fot. Archiwum PiMBP w Wieliczce

Jak mówi Anna Lorańc, najtrudniejsze w uczeniu seniorów jest to, że nie są obeznani ze słownictwem i terminami informatycznymi. – Jeśli omawiam działanie klawiszy delete lub backspace, muszę to zrobić w taki sposób, żeby mnie zrozumieli. Jedna z uczestniczek zajęć powiedziała mi, że klawisz backspace działa jak prucie robótki szydełkowej. Foldery to szafy z szufladami, zaś pliki to konkretne dokumenty w tych szufladach. A robienie skrótów jest jak naklejanie karteczek ze wskazówkami, jak gdzieś dojść.

Więcej zalet czy wad?

Pytamy seniorów, czy wyobrażają sobie teraz życie bez komputera i internetu. Maria, Józef i Zenona kręcą głowami. – Absolutnie sobie nie wyobrażamy – mówią zgodnie. Józef dodaje, że poświęca codziennie godzinę lub trochę więcej na to, żeby poczytać, co się dzieje na świecie, sprawdzić maile, poszukać ciekawych propozycji dla siebie.

– A ja doskonale sobie wyobrażam swoje życie! – mówi Jan, któremu czytanie gazet przez internet zabrało całą przyjemność, jaką czerpał z czytania ich papierowych wersji, na przykład w łóżku. Zenona natomiast uważa, że gdyby seniorzy stali w miejscu, w końcu straciliby kontakt ze swoimi dziećmi i wnukami: – Teraz, kiedy wnuk przychodzi do mnie z tabletem, to ja nie robię zdziwionych oczu, tylko potrafię się odnaleźć w tej sytuacji. Jedni widzą więcej plusów, inni – więcej minusów.

– We wszystkim trzeba mieć umiar, wyznaczyć granice – zauważa Maria. – Nowe technologie ułatwiają życie, ale nie można się zamykać tylko w wirtualnym świecie. Bo co po nas zostanie? SMS? E-mail? Nikt z obecnych na sali nie zaprzecza.